piątek, 14 listopada 2014

Ósmy, bez składu i ładu...

Taa... Kampania wyborcza. Ja osobiście uwielbiam ten okres. Tyle absurdów ile w tym czasie dostajemy, nie dostarczą nam nawet najlepsze filmy Monty Python'ów. Kilka spotów szczególnie przykuło moją uwagę, jak ten w którym Hanna Gronkiewicz- Waltz zrzuca ze schodów do metra niepełnosprawnego, albo spot wyborczy Ewy Szyszkowskiej- Papis. Prawdziwy gieniusz((sic!)- a se napisałem tak żeby nikt nie wytknął mi "ej ty wielki blogerze nawet nie wiesz jak się pisze geniusz", swoją drogą jak daleko zaszła moja megalomania żebym pomyślał sobie że mamy jakichś czytelników, a ponadto że jeszcze niby któryś z nich trudzi się o komentarz. Kurwa jak bezsensownie długi nawias, a ja jeszcze go wydłużam kolejnym idiotycznym dopiskiem. Brawo ja(kurwa znów, może powinienem zastosować nawias kwadratowy, albo inny chuj!)).

No ale dosyć tego dobrego. Jeżeli chodzi o absolutne dno spotów wyborczych to myślę że na pierwszym miejscu (a może powinienem powiedzieć ostatnim?(mózg rozjebany)), jest pan Łukasz Naczas ze swoją piosenką Czas na Naczasa. Tak jest! Myślę że pan Łukasz ma do teraz posmak mułu w buzi (chciałem napisać w mordzie, ale to nie przystoi) po tej pamiętnej kampanii wyborczej do sejmu z 2011 roku. Dzięki bogu (lub Bogu, jak kto woli), wyborcy wykazali się resztkami rozsądku i pan Naczas nie został posłem. Jednak trzeba przyznać że piękne to były czasy, czasy kiedy pomarańczowe plemniki opanowały Gniezno. To tyko jedna kampania, ale za to jaka, taka w amerykańskim stylu, a jakże, kto bogatemu zabroni. Aż się łezka w oku kręci.

Teraz w Gnieźnie przy okazji wyborów samorządowych nie mamy już takich asów, a i pan Naczas jakiś wycofany się wydaje. Inni kandydaci, wszyscy tacy sami. Kampania jak każda inna, mam wrażenie że tylko Komitet Wyborczy Ryszarda Grobelnego potraktował sprawę poważnie i odrobił pracę domową, no powiedzmy na 4.5, reszta pewnie by zaliczyła, ale co to za studia na samych trójach (chujowo ale stabilnie jak to się mówi w Wielkopolsce, (nie, a tak serio to nie wiem czy tak się mówi w Wielkopolsce, ja tak mówię)).

PS. 1: Jeszcze chciałem przeprosić wszystkich potencjalnych czytelników za ten post, mój kolega Mikołaj pisze normalnie, więc zaglądajcie tu czasem, macie 50% szansy na przeczytanie czegoś normalnego.
PS. 2: Tak wiem nikt nas nie czyta.
PS. 3: Nie było jeszcze posta który tak bardzo kaleczyłby język polski i wszystkie jego zasady! (brawo ja!)

I na koniec specjalnie dla Was, moi wyimaginowani czytelnicy: Song o Naczasie!

SONG O NACZASIE!

niedziela, 9 listopada 2014

Siódmy, trochę nudny.




Sezon na reklamowanie swoich usług politycznych - już w Pierwszej Stolicy. 
Kandydaci do sejmików, rad i innych ośrodków lokalnej władzy, ustawić się w kolejce. Plakat dla pana, i drugi również dla pana, i trzeci, powieśmy je obok siebie, żeby utkwiły w pamięci, wwierciły się w nią. Wyjątkowa kampania wyborcza tylko tutaj.  Z pewnością zbierze sporo... męskich organów płciowych, wyrysowanych na twarzach szanownych kandydujących. W lepszym wypadku przynajmniej trochę zarostu. 

Zdaje mi się że tendencje antypolityczne dramatycznie wzrastają podczas wyborów. W trakcie promocji przed nimi polityczny bowiem staje się nawet płot. 
Można śmiało określić ten porządek rzeczy skrótem "PDP" - Plakatów Do Porzygu. Gdyby jeszcze te plakaty przedstawiały jakąś merytoryczną wartość, dawały nam jakąkolwiek informację. Ale po co? Lepiej wstawić koło czyjejś facjaty napis: "Z Wielkopolską na ty!". Nie przypominam sobie żeby Wielkopolska piła z kimś bruderszaft, ty bezczelny skubańcu, i tym bardziej nie wiem, co chcesz przez to powiedzieć o swoim programie.

Jako student politologii może wypowiesz się na ten temat bardziej profesjonalnie, przyjacielu?

Tymczasem - piosenka.