czwartek, 23 października 2014

Ten szósty, z podróży...

Dlaczego ludzie wchodzą na Mt. Everest?
-Bo on tam jest...


Dworcowa poczekalnia, kolejna godzina spędzona na patrzeniu w tablicę informacyjną, nic, zero odpowiedzi. Pociąg nie nadjeżdża. Ma się wrażenie że nie ma zamiaru nadjechać, że ma nas w głębokim poważaniu.
Za oknami noc. Czerń rozproszona przez neony na pobliskich budynkach. Ich światła biją mnie po mordzie mówiąc: "I co frajerze? Po co Ci to?".

poniedziałek, 13 października 2014

Piąty, czerwono-pomarańczowy.


Zimy w Nowym Jorku muszą być strasznie klimatyczne. W takim z lat 50-tych musi być jeszcze lepiej. Niestety nie mam możliwości teraz tam być - jest ciepła jesień lat znacznie późniejszych i oziębłych. Póty nie zaśpiewa Frank Sinatra, nie poczujemy skrzypiącego puchu pod stopami, póki grudzień się nie zacznie, i zostaniemy z garstką liści, swetrem i książką pod pachą.

Teraz gra Louis Armstrong, jest pomarańczowo i czerwono. Jest nawet ciepło. Płyta kompaktowa z nadrukiem imitującym winylową powoli wypluwa dźwięki. Niedoceniana jesień na razie nie pozostawiła mi wyboru, nadal taka będzie. Niby powinienem się cieszyć, i tak jestem trochę chory, ale z drugiej strony - deszcz nie pada, wiatr nie wieje, co jest?

Może to sprawa Sońki?
Sońka była szeptucha, mówili. Potrafiła rzucić urok na krowę, żeby zdechła.*

Może rzuciła też na jesień?
Już nie jest jesień wystarczająca, by odłożyć w niepamięć przewiny i żale, i złość.














*Ta wisząca lampa... Stąd się wzięła!


*Sońka, Ignacy Karpowicz

poniedziałek, 6 października 2014

Czwarty, prosto z Nowego Jorku...

"Jest czwarta nad ranem,
już kończy się grudzień,
list piszę do Ciebie:
czy dobrze się czujesz?
W New York'u jest zimno, 

poza tym w porządku..."

Uwielbiam teksty Leonard'a Cohen'a. Dzięki genialnemu tłumaczeniu ś.p. Macieja Zembatego nie straciły nic z swojej wyjątkowości. Z Nowojorskiego Klimatu.