czwartek, 23 października 2014

Ten szósty, z podróży...

Dlaczego ludzie wchodzą na Mt. Everest?
-Bo on tam jest...


Dworcowa poczekalnia, kolejna godzina spędzona na patrzeniu w tablicę informacyjną, nic, zero odpowiedzi. Pociąg nie nadjeżdża. Ma się wrażenie że nie ma zamiaru nadjechać, że ma nas w głębokim poważaniu.
Za oknami noc. Czerń rozproszona przez neony na pobliskich budynkach. Ich światła biją mnie po mordzie mówiąc: "I co frajerze? Po co Ci to?".

No właśnie, po co mi to? Dlaczego cały czas muszę być w pędzie? Niezależnie czy przychodzi czas na pracę, studia, rozrywkę, odpoczynek. Cały czas muszę się przemieszczać, zmieniać stan skupienia. Co mi to daje? Kolejne godziny spędzone na pustym dworcu. Obok mnie usypia już kolejny pijak, a mi pozostaje słuchać beznamiętnej muzyki z kategorii windowa. Wiecie, to taka bliżej nieokreślona melodyjka, która jest tak strasznie beznadziejna, że wwierca nam się w mózg i pozostaje tam na długi czas. Ja, dworzec, muzyczka i myśli.
Ostatnio często myślę nad tym, dokąd to wszystko zmierza. Dokąd ja zmierzam? Czy obrałem właściwą drogę. Za cholerę tego nie wiem. Czasem dręczy mnie to całymi nocami i znów wstaję niewyspany. I znów każdy kolejny pociąg wypełnia mnie melancholią. Każdy uciekający autobus, mijający mnie ludzie. Codziennie dostaję prztyczka w nos, codziennie los mówi do mnie: "Tak właśnie wygląda przemijanie przyjacielu".
Wtedy zatrzymuję się i przyglądam temu wszystkiemu. Zdaję sobie sprawę, że mogę to zrobić w każdej chwili. Mogę się zatrzymać kiedy chcę, a nie robię tego, bo nie potrzebuję.
Kocham dworce, uwielbiam zderzać się z zamyślonymi ludźmi, patrzeć na ich twarze, szukać uśmiechu. Lubię przepychać się z bagażem przez tłumy aby kupić bilet na kolejny pociąg. Lubię poznawać co dzień nowe osoby. Słuchać ich historii. Dowiadywać się o wielkich sukcesach, lub smucić się razem z nimi z powodu ich porażek. To daje poczucie ważności. Daje poczucie bycia w centrum świata, ale jednocześnie uświadamia, jak mali wobec tego świata jesteśmy. Gdy my pędzimy, świat pędzi razem z nami. Gdy się zatrzymujemy, nic się nie zmienia świat jest taki sam, rozpędzony. Nie ma żadnego efektu motyla. Uśmiecham się wtedy, prztykam los w ucho i mówię: "A może ty przeminiesz? Predestynacja to fałsz. Nie istniejesz". To wszystko daje poczucie spełnienia, a spełnienie sprawia że jesteśmy szczęśliwi. To jest bezcenne uczucie.








PS. Przyjacielu, mam nadzieję że mi wybaczysz że tak bezczelnie wykorzystałem Twoje słowa bez autoryzacji...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz